czwartek, 30 stycznia 2020

Reżyseria: Stephen Whorton Gaghan 


Fabuła: Siedem lat po śmierci swojej żony, ekscentryczny John Dolittle (Robert Downey Jr.), znany lekarz i weterynarz w wiktoriańskiej Anglii, staje się pustelnikiem, ukrywającym się za wysokimi murami Dworu Dolittle, mając w towarzystwie jedynie swoją menażerię zwierząt. Ale gdy królowa(Jessie Buckley) zapada na śmiertelną chorobę, niechętny Dolittle musi wypłynąć na wyprawę na mityczną wyspę w poszukiwaniu lekarstwa, odzyskując poczucie humoru i odwagę, a także natrafiając na starych wrogów i różne niezwykłe stworzenia
Reżyseria: Stephen Whorton Gaghan 

Amerykański film na podstawie powieści Podróże Doktora Dolittle H. Lofting 



Idąc na seans filmowy mam zamiar dobrze spędzić czas, w miłym towarzystwie obejrzeć film, który będzie w miarę dobry. Na Dr Dolittla wybrałam się w niedzielny, feriowy wieczór. Ku mojemu zaskoczeniu sala pełna widzów w różnym wieku. Nawet się ucieszyłam. Do kina chodzę dość często i takie widoki są rzadkością. 
Wracając do filmu troszkę się zawiodłam...szczególnie główną postacią. Wiem, że film nie może być całkowicie odwzorowaniem lektury, ale co ma wspólnego ekscentryczny , stający się pustelnikiem doktor z pogodnym, małym ale wielki duchem lekarzem z powieści? 
Odniosłam wrażenie, że postać doktora jest w filmie przerysowana. Podobnie było ze zwierzętami, które miały jakieś kompleksy czy nawet psychiczne zaburzenia...  Odwołując się do lektury zwierzęta dobrze sobie radziły, a nawet pomagały doktorowi w prowadzeniu domu...
Co mi się podobało? 
Walka z tygrysem i motyw, którego nie było w książce, a jednak scalał film: wierność swojej żonie nawet po jej śmierci. 
Nie jestem ekspertem w filmowych ocenach, ale to jak często doktor całował pierścionek było przy najmniej dla mnie bardzo wzruszające.Na temat tego motywu  z pewnością zdania są podzielone.
Szpieg patyczak schowany w ramie obrazu też był świetny.
Ciekawym momentem, a zarazem śmiesznym była walka doktora z wygłodniałym tygrysem,bo  Kot to jednak kot czy jakoś tak. 🐯
Po obejrzeniu tego filmu doszłam do wniosku, że każde zwierze, nawet te dzikie da się oswoić, tylko trzeba wiedzieć jak do niego podejść. Zwierzęta są przyjaciółmi, które czasem widzą więcej niż ludzie. Podobno krytyka filmu jest wielka. Ekranizacja ma szansę otrzymać Złotą Malinę. Nie jestem ekspertem filmowym
dlatego oceniam film pozytywnie. Była w nim dawka duża dawka humoru. Jednak mimo przerysowanej postaci doktora uważam, że lepsza jest lektura. 






1 komentarz:

  1. Oglądałma film i czytałam książkę... film niczego nie urwał.. dla mnie obejrzenia na raz. Zwiastun zapowiadał coś ciekawszego

    OdpowiedzUsuń